Nikt z nas nie chce, aby jego ciężko zarobione pieniądze wydał ostatecznie ktoś inny. Tak się niestety może stać, gdy padniemy ofiarą kradzieży. O ile niewielu graczy biega do kolektury z kieszenią wypchaną banknotami, o tyle zakłady online przyciągają dziś miliony osób spragnionych emocji i wielkich wygranych. Po rejestracji wpłacamy bez wahania depozyt, sprawdzamy dostępne metody płatności u bukmacherów i składamy zakład. Warto przy tym przestrzegać kilku prostych zasad, które mogą uchronić nas przed przykrością i utratą kasy.

Z myślą o tych, którzy obawiają się kradzieży online, przygotowaliśmy przewodnik po BHP obstawiania online.
Licencja ponad wszystko
Na wstępie być może nie powiemy nic nowego, ale naszym zdaniem należy to powtarzać aż do znudzenia. Przed założeniem konta sprawdzamy licencję danego operatora!
Niezależnie od tego, czy wybieracie polskich, czy zagranicznych bukmacherów, powinni oni umieścić na swojej stronie numer zezwolenia, termin jego ważności oraz nazwę organu wydającego licencję. Bukmacher bez licencji nie będzie miał żadnych skrupułów, żeby przyjąć od nas depozyt i zniknąć. Może on również wykorzystać podany przez nas podczas płatności numer karty kredytowej do prywatnych celów. I jeśli tylko kupi sobie pizzę, to można będzie mówić o szczęściu.
Bezpieczne połączenie
Zakładamy, że nie korzystacie z przedpotopowej przeglądarki internetowej pamiętającej czasy Netscape. Jeśli tak jest w istocie, aktualna wersja Chrome, Firefoxa czy Safari zapewne posiada wbudowane ostrzeżenia przed nawiązywaniem niezaufanego połączenia. Nikt nie wymaga od was, abyście uzyskali doktorat z cyberbezpieczeństwa. Wystarczy kierować się zdrowym rozsądkiem. Jeśli przeglądarka informuje was, że witryna buka, z którą próbujecie się połączyć, nie posiada ważnego certyfikatu SSL, to – cytując klasyka – znak, że coś się dzieje.
Spoofing i phishing to wciąż popularne metody wyłudzania pieniędzy. Jeśli często odwiedzacie stronę danego buka, dodajcie jego URL do ulubionych, a nie wpisujcie go ręcznie, czy – nie daj boże – używając linków, które otrzymujecie od nieznanej osoby w mailu. Takie zachowanie oznacza proszenie się o kłopoty.
Czytamy opinie na temat bukmacherów
To kolejny temat, który, jak wydawać by się mogło, został wałkowany milion razy. Ale nie ma tygodnia, abyśmy nie spotkali się z rozczarowanym graczem, który nie słuchał naszych porad, założył konto u pewnego buka online, którego polecił mu kolega kolegi jego byłej. Bonus od depozytu wyglądał mega dobrze. Freebety podobnie. Kupony „weszły”. Co z tego, skoro teraz zrozpaczony internauta ma problem z wypłatą kilku tysięcy złotych, nie licząc zainwestowanego tysiaka. Obsługa klienta go zlewała dwa tygodnie, a na koniec zablokowali mu konto.
To, że bukmacher posiada licencję, to jeszcze nic nie znaczy. Firmy niestety bywają różne, tak jak różni bywają ludzie stojący za nimi. Zdarzają się operatorzy, którzy wchodzą na rynek tylko po to, żeby uniemożliwić wypłatę co drugiemu graczowi. Dotyczy to zwłaszcza operatorów działających w tzw. szarej strefie, bez licencji Ministerstwa Finansów. Czytając opinie na temat nowej marki, której oferta wygląda zachęcająco, oszczędzicie sobie później masy problemów. Zachęcamy szczególnie do rejestracji na forach internetowych – tam znajdziecie informacje i opinie z pierwszej ręki.
Jeśli z kolei naprawdę lubicie zagranicznych buków, poszukajcie opinii na ich temat w zagranicznych serwisach poświęconych bukmacherce lub hazardowi. Z nich dowiecie się, czy dany operator nie zalega z płatnościami, jak rozwiązuje spory z klientami i czy po wygranym kuponie bez powodu zamyka graczom konta.
Rada na koniec
„Kaziuk, nie bądź chytry” radził głównemu bohaterowi „Konopielki” dziad grany przez ś.p. Franciszka Pieczkę. Cóż, te słowa powinien wziąć sobie do serca każdy fan zakładów. Gdy jakaś oferta czy promocja bukmacherska wygląda tak pięknie, że aż wydaje się to nieprawdopodobne („freebet 8 000 zł bez warunków obrotu”), zapewne stoi za tym jakaś ściema albo kilka wierszy zapisanych małym drukiem.
Podobnie rzecz się ma ze złotymi surebetami od doświadczonych typerów, którzy sprzedają swoje rekomendacje za kasę. To jednak temat na zupełnie inną opowieść.